Moim skromnym zdaniem to większość uszkodzeń powstaje z wyładowań w sieć energetyczną,Jamszoł pisze:Ok niech będzie - sens mojej wypowiedzi sprowadzał sie do jednego - nie wyłączać sprzętu z sieci bo wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo popalenia sprzętu przez wyładowanie atmosferyczne .
No chyba , że pieprznie bezpośrednio w nasz dom - wtedy może nic nie przetrwać
wiec pozostawienie włączonego urządzenia do sieci naraża go na uszkodzenie. Przypadek o którym piszesz jest w tedy jak wyładowanie nastąpi dostatecznie blisko i ewentualne podłączenie do sieci mogło by odprowadzić nadmiar ładunku. W większości przypadków i tak sieć nie jest wstanie odprowadzić takiego ładunku i następuje uszkodzenie.
Uważam, że pioruny to jest tak duża i nieprzewidywalna siła, jak uderzy zbyt blisko urządzenia żadne zabezpieczanie powszechnie stosowane nie jest w stanie zapobiec uszkodzeniom a tylko może je minimalizować.
Widziałem u znajomego zniszczenia jak piorun przywalił w odgromnik na domu po mino poprawnego podłączenia całej instalacji i uziemienia większość urządzeń domowych przyłączonych do sieci poszła z dymem, co ciekawe spalił się nawet elektroniczny licznik w samochodzie zaparkowanym w garażu obok domu i dalej po sieci energetycznej poszło do sąsiadów. Nie ma reguły nie jesteśmy w stanie wykonać skutecznego zabezpieczenia czy to będzie telewizor czy CB na samochodzie tylko decyduje szczęście, lub pech. Możemy tylko łagodzić ewentualne skutki.
Gdzieś czytałem, że piorun zaczyna powstawać od ziemi ku górze. Najpierw od ziemi powietrze się jonizuje ku górze jak zbierze się wystarczająco dużo ujemnych ładunków w danym miejscu i tam pojawi się ładunek to następuje wyładowanie w ziemie. Więc w jadącym samochodzie trzeba mieć wielkiego pecha aby znaleźć się w miejscu zjonizowania się powietrza i oberwać piorunem.
W miejscach wysoko zabudowanych można zakładać, że ewentualne uderzenie pioruna nastąpi w wyższe konstrukcje lecz trzeba pamiętać, że ładunek jaki powstanie poprzez indykcie elektromagnetyczną w antenie może uszkodzić radio.
Kiedyś jechałem w dużą burzę, pioruny nawalały jeden za drugim w radiu było słychać taki charakterystyczny gwizd o coraz wyższej częstotliwości i potem następowało wyładowanie, dość ciekawe zjawisko wiedzieć że zaraz gdzieś walnie piorun.