Dziwne objawy...
: 31 sty 2012, 12:08
Witam
Dziwne objawy występują w ojca samochodzie ( silnik diesla ):
- auto nie chce jechać od 2tyś obr. zaczyna szarpać i mulić, puszcza kłęby niebieskiego dymu które widać wyraźnie w lusterku, poprostu trzeba jechać do 2tyś obr. i wrzucać bieg wyżej.
- czasem zaświeca się kontrolka silnika ( zaczyna wtedy też zamulać, nie reaguje na gaz ), kontrolka zgaśnie objawy te ustępują.
- gdy hamuję silnikiem i zacznę hamować hamulcami, po wrzuceniu na luz obroty utrzymują się w okolicach 1100obr/min, tak długo dopóki nie puszczę pedału hamulca.
Gdy wrzucę na luz i zaczynam hamować hamulcami to jest normalnie.
- Czasami też szarpie poniżej 2tyś obr.
Ojciec zbytnio nie dba o turbo, jedzie normalnie na zimnym silniku przykładowo do 3tyś więc jeżeli to turbo to spodziewałem się że to sie tak skończy
Zaczęło się to końcem ostatniego tygodnia.
Niestety nasz mechanik jest na rehabilitacji i przez kilka tygodni nie będzie go, jakiś inny powiedział że trzeba wymienić filtr paliwa, którego wymieniłem w listopadzie bądź grudniu. Chyba że paliwo przymarzło i parafina się wydzieliła, ale w tamtym roku jak raz na mrozie złapało paliwo to wprawdzie muliło ( dopóki się dobrze nie rozgrzał to objawy znikły i był spokój ), w dodatku nie dymił jak kamaz...
Co o tym sądzicie ? Turbina padła ? Szykować kase na nową czy to może coś innego ? Mile widziane wszelkie sugestie
Dziwne objawy występują w ojca samochodzie ( silnik diesla ):
- auto nie chce jechać od 2tyś obr. zaczyna szarpać i mulić, puszcza kłęby niebieskiego dymu które widać wyraźnie w lusterku, poprostu trzeba jechać do 2tyś obr. i wrzucać bieg wyżej.
- czasem zaświeca się kontrolka silnika ( zaczyna wtedy też zamulać, nie reaguje na gaz ), kontrolka zgaśnie objawy te ustępują.
- gdy hamuję silnikiem i zacznę hamować hamulcami, po wrzuceniu na luz obroty utrzymują się w okolicach 1100obr/min, tak długo dopóki nie puszczę pedału hamulca.
Gdy wrzucę na luz i zaczynam hamować hamulcami to jest normalnie.
- Czasami też szarpie poniżej 2tyś obr.
Ojciec zbytnio nie dba o turbo, jedzie normalnie na zimnym silniku przykładowo do 3tyś więc jeżeli to turbo to spodziewałem się że to sie tak skończy
Zaczęło się to końcem ostatniego tygodnia.
Niestety nasz mechanik jest na rehabilitacji i przez kilka tygodni nie będzie go, jakiś inny powiedział że trzeba wymienić filtr paliwa, którego wymieniłem w listopadzie bądź grudniu. Chyba że paliwo przymarzło i parafina się wydzieliła, ale w tamtym roku jak raz na mrozie złapało paliwo to wprawdzie muliło ( dopóki się dobrze nie rozgrzał to objawy znikły i był spokój ), w dodatku nie dymił jak kamaz...
Co o tym sądzicie ? Turbina padła ? Szykować kase na nową czy to może coś innego ? Mile widziane wszelkie sugestie